Trzeci i jak dotychczas najsmutniejszy tydzień moich zmagań z treningiem do pokonania Stumilaka – biegu na dystansie 100 mil z Zawoi do Bielska- Białej.
Kontuzja ?
No może tak bym tego nie nazwał, ale jakiś delikatny dyskomfort w kolanie się pojawił. W poprzednią sobotę na zbiegu z Czantorii poczułem delikatny ból w kolanie, ale go zignorowałem. Wydawało mi się, że w niedziele odpocznę i do poniedziałku się zagoi… Niestety nie pomogło. W związku z tym mocna zmiana. W tym tygodniu zero biegania. Tak ! To bardzo trudna decyzja. Tym bardziej, że od 3 lat nie pamiętam wolnego tygodnia (zawsze jakieś kilka „piątek” lub „dziesiątek” udawało mi się przemycić).
Przeczytałem gdzieś, że trening biegowy można zastąpić rowerem. Trzeba tylko spędzić na nim o 50% więcej czasu, względem zaplanowanych treningów. Mnie się to niestety nie udało. Częściowo przez pogodę, częściowo przez słabą psychikę. Gdyby ktoś jednak miał więcej determinacji i lepszą pogodę, to trzeba pamiętać, że godzina biegania to półtorej godziny jazdy na rowerze. No i pamiętajcie też, że rower to jednak nie do końca bieganie. Ekspertem w tej dziedzinie nie jestem, ale po tym tygodniu czuję, że kondycji nie straciłem pomimo zaniechania treningów biegowych.
Największym wyzwaniem dla mnie była rezygnacja z zaplanowanego biegu: Maraton Górski Leśnik – Wiosna. Bieg odbył się w sobotę (02.04.2016), ale przed nim poczułem się już trochę lepiej. Do tego organizatorzy wrzucili zdjęcie medalu i chęć wystartowania wzrosła stokrotnie.
Na podstawie doświadczeń z poprzednich lat na pewno bym jednak wystartował i pewnie skończyło by się to już poważną kontuzją. Na szczęście w tym roku mam znacznie więcej pokory. Do tego dochodzi chęć przebiegnięcia Stumilaka – a do tego muszę mieć 100% sprawności.
Tym sposobem ten tydzień minął w rowerowych butach na nogach.
Podsumowanie trzeciego tygodnia
Poniedziałek (28.03.2016):
Zamiana na rower: 40km przy średniej 26 km/h. (1:32h)
Wtorek (29.03.2016):
Intensywna regeneracja, ćwiczenia wzmacniające, okładanie lodem.
Środa (30.03.2016):
Rower: 34km przy średniej 26 km/h. (1:17h)
Czwartek (31.03.2016):
Rower: 34km przy średniej 27 km/h. (1:24h)
Piątek (01.04.2016):
Z rana padało więc odpuściłem rower, generalnie psychicznie słabo 🙁
Sobota (02.04.2016):
Alternatywa dla Leśnika: 122km przy średniej 25 km/h. (4:49h)
Niedziela (27.03.2016):
Wycieczka górska z rodziną, dyskomfort w kolanie: brak.
Podsumowanie tygodnia
Rowerowo:
Kilometraż: 233km
Przewyższenia: 2237m (1511m)
Czas: 9:02
Poniedziałek
Poniedziałek już jutro, a ja się zastanawiam, czy nie dołożyć jeszcze jedno tygodnia przerwy … zobaczymy co z tego będzie …
Bardzo ciekawie to wszystko przedstawione i opisane. Bieganie w górach to coś niesamowitego 🙂 Pozdrawiam biegowo! Kamil 🙂
Każdy, kto się wkręcił w jakiś sport wie, jak ciężko jest sobie odpuścić trening. Ale czasem po prostu trzeba 🙂